środa, 18 marca 2009

spotkanie 09.03. oczami Generalnego Recenzenta

Dzisiaj miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu klubu i obserwować jego przebieg od początku do końca w roli Generalnego Recenzenta. Cieszę się że mogę wygłosić wiele pozytywnych uwag i pomóc wszystkim dostrzec bardzo dobre przygotowanie osób pełniących funkcje mistrzów, gospodarza oraz przewodniczącego spotkania. Zanim przejdę do konkretów dodam iż na co dzień podchodzę do tematu oceny/recenzji/krytyki poważnie, mówiąc w sposób rzetelny, autentyczny, wyszukując prawdy w tym co się wydarzyło. Również wzbogacę moją recenzję o słowa, które mam nadzieję pomogą lepiej zrozumieć oraz dostrzec wagę tego co się wydarzyło na spotkaniu, jednocześnie trzymając się prawdziwej wersji wydarzeń. Tyle słowem wstępu a teraz zapraszam do lektury!

Na spotkanie dotarłem kwadrans przed rozpoczęciem i nieświadomy tego że sala jest już otwarta zasiadłem przy stoliku na korytarzu. Po chwili mojego osobistego przygotowania do spotkania, przez 49005 - 76500 szare komórki mojej prawej półkuli przeszedł impuls, który skierował mnie w stronę sali. Przecież kilka minut przed spotkaniem sala nie mogła być zamknięta, prawda? I nie myliłem się bo oto Mariola i Patryk rozgrzewali ramiona do ciepłego powitania i musieli robić to naprawdę długo bo powitanie było gorące! Naprawdę, wiedziałem gdzie przyszedłem, że nie pomyliłem sali. O ile w głównej mierze podczas naszych spotkań uwaga skupiona jest na technicznej stronie zachowań i mów (co jest zresztą realizowanym celem klubu), tak powitanie dodaje temu ciepła, ludzkości. Jest to przecież pierwszy kontakt, który tak bardzo wpływa na nastawienie uczestników spotkania. Doliczyłbym dodatkowy plus na konto Marioli i Patryka za naturalność i prawdziwość tego kontaktu. Osobiście uważam, że ma to większą wagę niż próba spełniania pewnych norm powitania czy eskalacji, dla przykładu jeżeli Mariola obejmowała nas na powitanie, to ktoś następnym razem jako gospodarz czy przewodniczący przyciągnie wszystkich mocniej, doda pocałunek w rękę, a nawet w obie, ukłoni się nisko a ceremonię powitania zakończy słowami "jak pięknie dzisiaj wyglądasz"... i dopiero po chwili dotrze do tej osoby że właśnie powitała w taki sposób jednego z panów. To właśnie nie. Lepiej jest uścisnąć dłoń, uśmiechnąć się i powiedzieć "miło że dzisiaj przyszłaś/przyszedłeś" - jeżeli tylko będzie to "miękkie" i naturalne. Tak szczerze, mam nadzieję wszyscy, zostaliśmy dzisiaj powitani... wszyscy prócz jednej osoby lekko spóźnionej ;), która musiała zadowolić się delikatnym uśmiechem i skinieniem Gospodarza... stąd nauka taka, że kto się spóźnia ten jest o jedno czy dwa przytulenia w życiu do tyłu :).

Sala technicznie została należycie przygotowana, w tym ustawione krzesła, rozłożony program, tablica. W jednym końcu sali powstało zaplecze na kurtki, torebki, rowery, sanki, budkę z lodami czy niewielki samochód i dobrze że została do tego celu wybrana część sali gdzie są drzwi, gdyż spóźnialscy nie będą wtedy przemykac się przed nosem mówców. Pojawiło się również przypomnienie dotyczące wyłączenia telefonów komórkowych - przykładnie na początku spotkania a nie w trakcie gdy już, któraś z komórek zdążyła zadzwonić. Usiedliśmy dzisiaj w owalu, na samych krzesłach, bez stołów. Co prawda niektóre osoby (szczególnie nasi goście) mieli trudność w wypełnianiu kartek do głosowania, to jednak nie ma to zupełnie znaczenia gdy rozważymy zalety takiego układu. Według mnie wpłynęło to korzystnie na atmosferę oraz zaangażowanie uczestników. Wyobrażacie sobie "zapach mężczyzny", który podsuwał nam Zbyszek w łańcuszku mówców, ptasie mleczko, którym częstowała Jadwiga czy Katarzynę chodzącą po sali z bukietem kwiatów gdybyśmy siedzieli za stołami? Zapach byłby słabszy, mleczko mniej słodkie a wirtualny bukiet mniejszy...
Warto umiejętnie manipulować przedmiotami aby służyły podczas spotkania. Na okazję mowy "przekonaj" można podnieść poprzeczkę mówcy i usiąść za stołami - będzie trudniej przekonać.

Na szczególną uwagę zasługuje omówienie karty spotkania, która to została czytelnie wypełniona. Co więcej pojawiło się na niej miejsce na czwartą mowę programową, zaproponowane na wcześniejszym spotkaniu. W tym miejscu chciałbym podkreślić istotę czerpania z uwag, które się pojawiają podczas spotkania a które nie dotyczą bezpośrednio nas. Każda krytyczna uwaga wraz z zaproponowanym rozwiązaniem dotyczy danej roli (pomimo iż czasem może zostać wypowiedziana osobowo). Nigdy nie wiadomo w jaką rolę przyjdzie nam się wcielić - uczmy się na błędach innych.

Szczególny akapit należy się najbardziej doświadczonym uczestnikom spotkania czyli Jadwidze i Zbyszkowi. Warto wspomnieć wspaniały gest Zbyszka, który z okazji wczorajszego dnia kobiet obdarował panie ślicznymi różami. Jadwiga dostała dodatkowo ptasie mleczko... jak zapewne pamiętacie wszystko skończyło się dobrze gdyż Jadwiga zna i stosuje prawo "to co dajesz, to wraca do ciebie" i poczęstowała nas słodkościami. Moje podniebienie ucieszyło się taką interpretacją tego prawa ;) oraz mistrzowskim jego opanowaniem co zaowocowało drugą rundką po sali z czekoladkami. Ponieważ posiadanie czarnego pasa w KLS nierozerwalnie wiąże się z wysoką samooceną, odpornością na negatywną krytykę dlatego pozwolę sobie skrócić listę pozytywnych informacji zwrotnych do Jadwigi i Zbyszka takie jak gotowość i wzięcie odpowiedzialności za przebieg, atmosferę i jakość spotkań. Na zakończenie spotkania Jadwiga powiedziała kilka słów na temat klubu i celu naszych spotkań co według mnie było bardzo trafnie w odniesieniu do tego co powiedział jeden z naszych gości. Myślę że mogło to zmotywować i pomóc tej osobie podjąc decyzję co do uczęszczania na spotkania naszej grupy.

Temat dzisiejszego spotkania to "Niezależnośc". Wiele osób wiąże ten temat z niezależnością finansową. Można powiedzieć że pieniądze są jednym z naszych wspólnych mianowników. Żyjemy w materialnym świecie a pieniądze wiążą się z przetrwaniem, swobodą korzystania z przyjemności oraz możliwościami działania. Dlatego nie dajmy się zwieźć "życzliwym" nam ludziom, którzy chcą zanegować znaczenie "kasy" słowami w stylu: pieniądze szczęścia nie dają. Proszę, zrozumcie mnie dobrze, pieniądze szczęścia nie dają, ale! mając ich niedostatek trudniej to szczęście namierzyć. Myślę, że jesteśmy też na tyle świadomi aby nie wpaść w drugą skrajność - pogoń za rzeczami materialnymi. Pieniądze pieniędzmi, gdy są w "kupie" to im raźniej jednak nie jest to cała prawda na temat niezależności. Wiele słów wypowiedzianych na spotkaniu pokazało nam że niezależność to również opanowanie różnych umiejętności, które pozwalają nam samym, bez niczyjej pomocy i bez proszenia korzystać z życia według własnych potrzeb i własnej woli.

Cieszą mnie postępy nowych uczestników klubu. Pamiętam jak recenzowałem jedną z pierwszych mów Katarzyny, w której został przekroczony czas wypowiedzi. Jeżeli ktoś nie miał jeszcze okazji poznać Katarzyny to zapewniam, że osoba ta ma łatwość w wystąpieniach publicznych i zabieraniu głosu. Dzisiejsza mowa programowa Katarzyny była w granicach czasu. Pokazuje to nam w jak wielu różnych aspektach komunikacji możemy się doskonalić. Cieszy mnie również uśmiech na twarzy Włodka. Mam wrażenie że Włodzimierz dał dzisiaj 200% więcej porównując ze spotkaniem, na którym poznałem go pierwszy raz. Skala postępów jest tutaj wyjątkowo wysoka co uważam też jest zasługą Przewodniczącej. Poza tym widziałem dzisiaj Włodka w kolorowej kurtce i czapce, tak że wydał mi się dzisiaj osobą wyjątkowo barwną.

Dzisiaj usłyszeliśmy w mowie programowej od Katarzyny dlaczego Katarzyna a nie Kasia. Marta opowiedziała nam o swoich podróżach w głąb siebie oraz poprzez swój przykład pokazała nam swoją pozytywną zmianę dzięki pomocy KLS. Trzecia mowa programowa na temat gestów została wygłoszona przez Mariolę. Zobaczyliśmy na przykładzie rzeźby pt. "Katedra" jak na wiele sposobów można interpretować gest dwóch, wyciągnietych dłoni... no tak, może one nie były wcale wyciągnięte. Nie wchodzę głębiej w swoją interpretację bo nie miejsce tutaj na 1000 słów opisujące ww rzeźbę ;).
Małym mankamentem był wybór recenzentów. Na przyszłość dobrze by było aby mówcy wybrali recenzentów przed spotkaniem a przed samym wygłoszeniem mowy powiedzieli kto będzie ich recenzentem lub najlepiej przekazali tą informację do przewodniczącego przed spotkaniem. Pamiętajmy że wybór recenzenta spoczywa na mówcy!
Jeżeli chodzi o recenzje to uważam że były pozytywne bez wyjątków. Może chociaż warto wskazać jedną rzecz do poprawy mówcy..? (chociaż sam nie wiedziałem co mógłbym poprawić w wypowiedzi Zbyszka)

Zawitały dzisiaj dwie nowe osoby. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania słyszałem jak Prowadząca wyjaśniała cel zajęc. W trakcie spotkania były przekazywane dodatkowe informacje dla gości, zarówno przez prowadzących, mistrzów czy pozostałych uczestników. Myślę że nasi goście bez trudu odnaleźli się w poszczególnych punktach programu. Zabrakło mi kilku słów odnośnie oklasków, którymi tak obficie siebie obdarowujemy, a który u naszych gości mogą powodować dyskomfort.
Generalnie (co było dzisiaj nie do uniknięcia) spotkaliśmy się z pozytywną oceną spotkania ze strony naszych gości.

Dzisiaj mistrzem sytuacji była Jadwiga. Niestety albo i "stety" nie został zgłoszony żaden problem. Może jestem czasami jak nietoperz (głuchy, ślepy a wszystkiego się czepia) ale zamieniłbym komunikat Mistrza Sytuacji "nie ma (pytań), nie ma (pytań), nie ma (pytań)?", który przecież miał zachęcać do wysuwania pytań. Moja propozycja to "są jakieś pytania?", "chętnie odpowiem na pytanie?", czyli wyeliminować komunikat "nie". Ta uwaga tak naprawdę jest do rozważenia przez wszystkich, gdyż zastanówmy się jak często MÓWIMY "tylko nie spadnij z drzewa" gdy tak naprawdę chcemy ZAKOMUNIKOWAĆ "trzymaj się mocno".

Łańcuszek mówców był dzisiaj szczególny, jego ogniwa były połączone. Wspaniały pomysł Przewodniczącego aby poszczególne wypowiedzi były kontynuacją poprzedniej mowy. Osobiście pomysł mi się bardzo spodobał i poczułem rozluźnienie i chęc uczestniczenia w takim łańcuszku. Zaczęliśmy od słów "Znalazłem się..." a skończyliśmy na "...mówisz i masz". Pomimo że sama realizacja pomysłu Marioli odbiegała od mojego wyobrażenia to faktem jest że wszyscy wzięli w nim udział jako mówcy lub recenzenci, recenzje były konstruktywne wobec czego spełnił on swoje zadanie w 100%.
Pojawił się (przynajmniej w moich oczach) jeden kontrowersyjny element związany z nagrywaniem wypowiedzi. Nie znam tak dokładnie kultury spotkań w każdym razie moje odczucia były mieszane co do tego pomysłu. Przyznaję punkt Marioli za pomysł i chęć wzbogacenia łańcuszka (poprzez wykorzystanie urządzeń technicznych). Proponuję następnym razem upewnić się czy ktoś wyraźnie nie chce być nagrywanym. Można dać więcej przestrzeni na to przed rozpoczęciem łańcuszka i zapytać "czy ktoś nie życzy sobie aby być nagranym" (w szczególności że nagranie to ma być później publikowane na grupie). Przewodniczący może przy wypowiedziach tych osób wyłączyć dyktafon lub zaproponować, że nie muszą brać one brać udziału w łańcuszku. Pamiętajmy o gościach - gdybym był na spotkaniu pierwszy raz mój poziom dyskomfortu dramatycznie by wzrósł. Według mnie, mówcy na własny użytek mogą śmiało nagrywać wypowiedzi oraz recenzje za zgodą recenzenta (ustalić przed spotkaniem).

Spotkanie zaczęło i skończyło się zgodnie z zaplanowanym czasem (dla mnie jest to jeszcze tajemnicą jak to wszystko jest zaplanowane że działa z dokładnością do 5 minut?). Mieliśmy lekki poślizg w trakcie spotkania, który został nadrobiony. Pięcio-minutowe przesunięcie po około 1,5 godziny jest zupełnie wybaczalne (chyba że jak poznam tą tajemnicę dokładności i okaże się że trzeba się bardzo napracować aby mieć 5 minut spóźnienia to zaneguję całą swoją recenzję w ramach zadośćuczynienia ;)).

Osobiście jestem zadowolony z mistrzów oraz przygotowanych przez nich sprawozdań. Było na temat, Mistrz Czasu - rzeczowo zgodnie z charakterem roli, pozostali mistrzowie interesująco i z zainteresowaniem słuchaczy.

Z luźnych uwag to chciałbym wspomnieć o pomyśle na przecinanie (prawie do końca) kartek do głosowania wzdłuż linii podziału. Jest to pewne udogodnienie dla uczestników a realizacja powinna byc łatwa, gdyż można wziąć plik takich kartek i ciąć je po 5 sztuk.
Miejsce siedzące zajmowane przez Mistrza Czasu powinno byc tak dobrane aby był on widoczny, przede wszystkim dla mówców a w drugiej kolejności dla jak największej liczby osób. Wiąże się to z przerywaniem mów w łańcuszku oklaskami.

Nie dostałem jeszcze czerwonej kartki od Mistrza Czasu za tą wydłużoną recenzję, nie słyszę braw przerywających moją wypowiedź. To musi oznaczać że zamieniłem się w nietoperza...


Uważam że spotkanie spełniło swoją rolę warsztatową a do tego odbyło się w miłej atmosferze. Całość spotkania oceniam na 9/10. Dobrze że dziewięć a nie dziesięć, bo to znaczy, że wiemy w którą stronę iść dalej!
Łukasz Krupa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz